Wiele lat temu ktoś policzył, że w naszym regionie pogoda sprzyja uprawianiu aktywnej turystyki przez ponad 250 dni w roku. Tegoroczna (i nie tylko) zima pokazała, że wyprawy rowerowe można odbywać niemal przez cały rok. Długość dnia – rzecz jasna – ogranicza możliwości, za to temperatura – już w dużo mniejszym stopniu. Choć znamy i takich, co z sakwami jeździli w naszym regionie w trzaskający mróz.
Jak rysują się perspektywy dla rowerzystów w najbliższym czasie?
Na początek, dla rozgrzewki proponujemy okolice na południe od Elbląga. Specyficzną trasą rowerową jest szlak wzdłuż pochylni na Kanale Elbląskim. Jednodniową wycieczkę warto zacząć od stacji kolejowej w Zielonce Pasłęckiej, by dojechać do Buczyńca, zwiedzić muzeum i popatrzeć, jak pracują unikalne pochylnie do transportu statków (a robią to niezmiennie od 160 lat). Od Buczyńca po ostatnią pochylnię Jelenie, wzdłuż kanału, prowadzi dogodna dla rowerzystów droga techniczna. Celem jest położony 100 metrów niżej – i widoczny z daleka – Elbląg. Przy okazji zobaczymy też Żuławy Elbląskie i most obrotowy w Dzierzgonce (jeden z trzech w województwie) oraz jezioro Druzno. Możemy też tropić ślady mennonitów, jadąc do miejscowości Jezioro, oraz odwiedzić najniżej położony punkt w Polsce w Raczkach Elbląskich (1,8 m p.p.m.). A gdy sił nam starczy, warto pojechać do Elbląga nieco dłuższą drogą (przez Święty Gaj), by zobaczyć domniemane miejsce przybycia św. Wojciecha w 997 roku.
Bez wątpienia trasa Green Velo przyciągnie wielu chętnych poznania tego ciekawego szlaku. Zarówno tych, co lubią po prostu nakręcać kilometry i to sprawia im największą frajdę, jak i tych, co rower traktują jako dogodny środek transportu do miejsc wartych odwiedzenia. Ci drudzy z pewnością poznają unikalne, odbudowane od podstaw Stare Miasto w Elblągu oraz zobaczą ciekawą wystawę w Muzeum Archeologiczno-Historycznym.
Trasa Green Velo z Elbląga pokrywa się niemal ze Szlakiem Kopernikowskim. Prowadzi ona przecież przez Kadyny (nowe widoki z wieży obserwacyjnej) i Tolkmicko (muzeum, wieża widokowa) do miasteczka związanego z Kopernikiem jak żadne inne – Fromborka. W nim sporo zmian – konserwacji podlega Wzgórze Katedralne. Być może zdarzy się okazja wysłuchania koncertu organowego wykonanego na instrumencie w katedrze, bo przecież w tym grodzie latem odbywa się jeden z najstarszych festiwali organowych w Polsce.
Do zwiedzania pozostaje Muzeum Mikołaja Kopernika i Muzeum Historii Medycyny oraz kolejny piękny widok – panorama Zalewu Wiślanego z Wieży Radziejowskiego. Widać z niej pobliskie Braniewo. Zachęcamy do poświęcenia chwili także temu miastu i obejrzenia, ciągle powiększanego, Muzeum Ziemi Braniewskiej.
Jadąc z Elbląga, trzeba być przygotowanym na długi przejazd rowerem. Z powodu remontu torów do Braniewa nie jeżdżą pociągi osobowe. Należy więc pamiętać, że od Elbląga aż do Korsz (niemal 200 km) zdani będziemy tylko na własne siły i rower.
Zachęcamy oczywiście do jazdy całą trasą Green Velo przez Lidzbark Warmiński, Bartoszyce Srokowo i Węgorzewo po Stańczyki – między innymi dlatego, że we wschodniej części szlak w dużym stopniu prowadzi wydzielonymi drogami dla rowerów. Nie możemy jednak pominąć ciekawej alternatywy.
Ten, kto dotrze do Lidzbarka Warmińskiego, pozna bardzo ciekawą ekspozycję na Zamku Biskupów Warmińskich i odpocznie w Termach Warmińskich, może spróbować dojechać do Olsztyna powstającą Warmińską Łynostradą.
Jako się rzekło, trasa powstaje, ale 60 km do Olsztyna da się pokonać ją bez problemów. Z Lidzbarka Warmińskiego do Łaniewa można pojechać drogą dla rowerów po starym torowisku. Prowadzi ona do Ornety. To tylko 18 km od Łaniewa. Dalej mamy drogi asfaltowe z minimalnym ruchem i drogi leśne dobrej jakości. Jazdę umilą unikalne, piękne krajobrazy, cisza i spokój. Podziwiać będziemy pałac w Smolajnach, a kilometr od niego pojedziemy już wydzieloną drogą dla rowerów do Dobrego Miasta, unikając intensywnego ruchu drogowego. Wydzielona, częściowo asfaltowa ścieżka doprowadzi nas też do wsi Swobodna nad uroczo położone, duże jez. Limajno. Stąd już lokalnymi drogami dotrzemy do Olsztyna.
Warmińska Łynostrada biegnie w niewielkiej odległości od rzeki Łyny. Można więc skorzystać z zagospodarowanych miejsc odpoczynku, przygotowanych dla kajakarzy w Łaniewie, Dobrym Mieście, Kłódce (koło Cerkiewnika) i Brąswałdzie. Można w nich schronić się pod dachem, a nawet przenocować w namiocie.
Stolicę województwa łatwo zwiedzać rowerem. Sprzyja temu dość spora sieć ścieżek rowerowych, prowadzących w najbardziej atrakcyjne rejony miasta. Nowością jest Łynostrada, przecinająca miasto z południa na północ, i łącząca się z Warmińską Łynostradą w Lesie Miejskim.
Olsztyn to miasto na skraju największej w regionie (1170 km2) Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej, której urok warto odkryć z perspektywy roweru. Niedaleko południowych granic miasta, na terenie dawnego łańskiego imperium (wypoczynkowego ośrodka rządowego) biegną liczne asfaltowe drogi w dorodnym Lesie Warmińskim w okolicy Jeziora Łańskiego oraz jezior Jełguń i Ustrych. Bardziej wytrwali mogą spokojnie dojechać do źródeł Łyny, korzystając z oznakowanego na zielono szlaku pieszego lub jadąc oznakowanym na czerwono Gościńcem Niborskim. Wspomniany rezerwat to głęboki jar, z którego zbocza większymi i mniejszymi kaskadami wypływa największa warmińska rzeka. Co ważne, w pobliżu leżą stacje kolejowe Dobrzyń i Bujaki, a nieco dalej Nidzica. Można na nich złapać pociąg powrotny do Olsztyna.
Od bieżącego roku dogodny dojazd koleją pozwala na ułożenie sobie ciekawej trasy rowerowej w drugim pod względem wielkości kompleksie leśnym regionu – Puszczy Piskiej (1000 km2). Właściwie z każdej stacji kolejowej na linii od Olsztyna przez Ruciane-Nidę i Pisz po Ełk można zaplanować ciekawą wycieczkę, korzystając z istniejących szlaków rowerowych oraz pieszych. Zachęcamy jednak do samodzielnego planowania tras leśnymi drogami. Nie należy się na nich spodziewać znacznych różnic wysokości (wszak w dużej części będziemy na Równinie Mazurskiej). Magia nazw takich jak: Spychowo, Krutyń, Pranie czy Popielno pobudzi z pewnością wyobraźnię i zachęci do zaplanowania interesującej wycieczki.
Wymagania rowerzystów rosną. Coraz rzadziej chcemy jeździć w towarzystwie samochodów. W końcu ani to miłe, ani bezpieczne. Standardem stają się wydzielone drogi dla rowerów. Bardzo ich brakuje w Krainie Wielkich Jezior Mazurskich. Trasy w okolicy Węgorzewa, choć ciekawe, nie wystarczają. Tak samo jak ładna, ale krótka droga dla rowerów z Giżycka do Wilkas. Warta polecenia jest wycieczka wokół jez. Mamry, połączona ze zwiedzaniem schronów dawnej kwatery Wehrmachtu w Mamerkach, potężnych śluz w Leśniewie i powoli restaurowanego pałacu w Sztynorcie. Wrażenie zrobi na pewno wielki port jachtowy w tej miejscowości, a zachwyci widok z jeziora nad cieśniną łączącą Kirsajty z Mamrami Właściwymi. Ta trasa częściowo wykorzystuje szlak Green Velo oraz istniejące ścieżki rowerowe wzdłuż ruchliwej drogi Giżycko – Węgorzewo.
Z zadowoleniem trzeba powitać rozpoczęcie prac nad rowerową Pętlą Mazurską. Wreszcie doczekamy się połączenia Węgorzewa z Giżyckiem, Giżycka z Piszem, Rucianem-Nidą i Mikołajkami. Można będzie, pokonując około 300 km, objechać Wielkie Jeziora Mazurskie i dotrzeć do rozmaitych atrakcji tego pięknego obszaru. Podzielimy się z czytelnikami wrażeniami, gdy tylko powstaną pierwsze kilometry tras.
Na zakończenie kilka słów o trzeciej mazurskiej puszczy – Puszczy Rominckiej – i jej okolicach. Miłośnikom ciszy i spokoju polecamy tutejszy szlak rowerowy Śladami Rominckich Jeleni. Pozwala on zobaczyć piękny las, cesarskie kamienie upamiętniające polowania (które uwieczniał dla dworu cesarza Niemiec polski malarz Julian Fałat), mosty w Stańczykach, a także odpocząć w uzdrowisku Gołdap. Gdy starczy sił, zachęcamy do wyjazdu na Wzgórza Szeskie. Szutrową drogą od Gołdapi można wjechać na Gołdapską Górę, dotrzeć do – najwyżej położonego na Mazurach – jeziora na Górze Tatarskiej, zaliczyć Górę Szeską i rezerwat Cisowy Jar, po czym wrócić do Gołdapi albo pojechać do Olecka i Ełku.
Warmia i Mazury stwarzają dużo okazji do ciekawych wypraw rowerowych o bardzo różnym stopniu trudności, od bardzo łatwych kilkukilometrowych do liczących setki kilometrów, dobrych dla „sakwiarzy”.
Opracowanie: Marian Jurak